wtorek, 24 grudnia 2019

Tajemnica dwudziestolecia

Kina, kabarety, wojna
polsko-bolszewicka
- mit założycielski? Tak, może nie.

i jeszcze mediumizm, "te
prześliczne seanse spirytystyczne",
Ossowiecki, Guzik, Ochorowicz

- cała trójka martwa w Warszawie -
w Małym Paryżu, Paryżu Północy,
gdzie śnieg spadał bardziej malowniczo,
niż gdziekolwiek,
gdzie taksówka stała dumnie,
obok powozu,
w Europie.

trochę tu
- jeszcze tam.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Rosół z Warsaw

 czterem futurystom i psu

Warszawa to jest taka żecz,
w kturej zamek krulewski
ma czterdzieści pięć lat.

Warszawa to jest taka żecz,
kturą krytykują krakowiacy,
a ją nic nie obchodzi Krakuw.

Warszawa to jest taka żecz,
ktura od wiekuw stoi w miejscu,
ale pędzi jak Pobieda.

Warszawa to jest taka żecz,
w kturej bezdomny na staruwce
zamiast 'sorry' mówi 'apologise'.

Warszawa to jest taka żecz,
w kturej całe piętro Empiku
oddano butom i kosmetykom.

Warszawa to jest taka rzecz

niedziela, 15 grudnia 2019

Reminiscencja

Miałem dwanaście lat, kiedy znalazłem
Encyklopedię Trzaski, Everta i Michalskiego

u babci, która zmieniała kanał, ilekroć
w telewizji puszczali banały wojenne (zbyt
dobrze zapamiętała Powstanie).

Odkryłem wewnątrz feerię flag: egzotyczne
Wolne Miasto Gdańsk, swastykę, promienistą
Japonię. Była rozkładana mapa, czarno-białe
wzgórza Lwowa, a moje miasteczko miało tylko
sześć tysięcy barw.

Odkryłem najcenniejszy skarb, pomimo modeli
dwupłatowców i nieskancerowanych znaczków.
Pożółkłe myśli z tysiąc dziewięćset
trzydziestego szóstego.

poniedziałek, 9 grudnia 2019

Karliczki

Usta karlicze szukają ciepła, ciała,
łakną nabrzmiałych białych zdrojów;
całujemy ich wiotkie ręce, bardziej nasze
niż nasze, stopy świętsze od boga.

Nakrapiamy im dusze jak nam nakropiono,
podtrzymując głowy nieproporcjonalnie duże,
znaczymy je wpisem w karliczym odpisie.

Ostrożnie dmuchając w karlicze ogniki,
wzniecamy pożary z gasnących pochodni,
z wiarą, że ogień od ognia niesie pamięć
genetycznych wspomnień.


24 XI 2019

sobota, 16 listopada 2019

Lavanila

Teraz. Magdalenka i cierpki smak
taniej czarnej; poranek w oknach
odbija anonimowych przeżuwaczy.

Wczoraj - zwędrowało z nas, odeszło
w świt otrzepany z onirycznych narośli:
spod wykuszy wydumanych w ciemności,
ze światła gazowych latarni, z fasad
gotyckich, pinakli i zapachu cynamonu.

A pani młode dłonie nasuwały pończochę
na nogę manekina. Pani pierwsza skinęła
głową, subtelnie poprawiła czarny kosmyk,
dyskretnie spojrzała na zegarek.

Pani nazwała bugenwille
przy naszym stoliczku.

Zostawiłaś, pani, niemożliwy powidok
w witrynie sklepowej. I może jeszcze
posmak po taniej, po czarnej.

Zapis w cegłach

Nawet dziś, gdy błogie słońce gładzi
kocie łby na pustym placu,
dobre ucho chwyta kroki od Płockiej,
od pustych, rozbitych chałup.

W parnym południu bieleje przysadzisty
mur nad pustym placem, ale za torem
już ciemnieją w deszczu chabrowe
bławaty i karmazynowy chałat maków.

Gdyby mogły te nieświadome cienie,
z westchnieniem by zbiegły do słońca,
ale ponieważ nad stacyjnym szczytem
znów szaleje burza, rozrywając niebo,

muszą pójść jak dawniej,

prosto do szlachtuza

piątek, 18 października 2019

Gdy się otrzepię z czasu, przestrzeni...

W naturze najszybciej biegniesz ze światłem,
ale myśl bywa szybsza za całodzienną sztuczką
- czystsza, bezsenna, objawiona nocą i nie przeczy
dojmującym wynikom, szarpanym realiom. Nie musi.
I nie trzeba więcej biec na ratunek światłu.

*** (Pogwałcone wieko... )

Pogwałcone wieko i spróchniałe deski
bielały w snopie latarki elektrycznej,
kiedy rabuś przykucnięty w stęchliźnie
rozbierał kości ze złotych pierścieni.

Blisko do wschodu, więc drżał na szczurze
wędrówki, mimo woli nadając znaczenia
pokątnym chrobotaniom, szybko ścinał
złocone hafty, obrywał okucia aż do chwili

gdy postronki zerwało zgrzytanie od bramy,
tak nagle, że upadł na sześcioboczną blachę,
a choć obce kroki już rozbrzmiewały przy portalu

kamiennym, jeszcze światłem omiótł cynę
otrzepaną z kurzu i krzyknął ujrzawszy
swój portret trumienny.

odważysz się

gdy za czterdzieści lat odpowiesz na rewers
biblioteczny przeczytaj mnie na głos
wtedy uważaj budząc poskładane usta z piasku

gdy za czterdzieści lat cofniesz rękę z grudą
ziemi i przeczytasz mnie na głos
już nie będziesz samotna tak bardzo

bo staniemy razem za granicą gdzie liczydło
przestanie liczyć nas na głos

poświętne

zanim się całkiem osuniesz w czarną ziemię
ktoś jeszcze wspomni tamte twarze przekręci
imiona którym twój omszały płaszcz był kiedyś
schronieniem i sobie tylko opowiedzianą marą

na linii oślepionych oczu siądzie wróbel nieopodal
pies zaskomli potem przy gościńcu jacyś rowerzyści
przystaną by zwrócić ludzką mowę czterem ścianom

nazajutrz świt rozsunie poszycie trochę odczeka
i odważniej wpuści światło aż całe runie w pokoje
budując nad nimi jaskrawe sklepienia

środa, 21 sierpnia 2019

*** (cokolwiek nas spotkało...)

cokolwiek nas spotkało pośrodku długiego łańcucha
świtów-węzłów nanizanych na półprzytomne lęki
mieliśmy perspektywę-mojrę niepomną happy endów

były w naszej mowie konwenanse standardowe pociechy
w międzyczasie śmiech mechanicysty lub bodźce-reakcje
zbyt proste odpowiedzi zbyt cierpliwie wysłuchiwane

aż do dziś gdy spadliśmy w pustkę prawem ciążenia
i gwiżdżemy na to wszystko zawadiacko już nie jak prosty
mechanizm ale jak ludzie którzy gwiżdżą na chwilę olśnieni

sobota, 1 czerwca 2019

*** (bo stoję... )

bo stoję wyżej w hierarchii i nie wypada
albo niżej i też nie wypada

bo uważam cię za skurwysyna albo
faktycznie nim jesteś

bo uważasz mnie za skurwysyna albo
faktycznie nim jestem

gdy nie chcę się zarazić ani pobrudzić

bo straciłem prawicę w wypadku
i gnije gdzieś na trawniku

bo po wylewie nie ustępuje
ten cholerny paraliż

bo umarłem i dzięki postępowi medycyny
steruje nią inny mózg

bo nie ochrzciłeś mojego wnuka
nawet dla świętego spokoju

bo przyjąłeś zaproszenie od świadków jehowy
na wspólny koniec świata

boś lewak
boś katolik
boś wariat
bo się boję!

ponieważ po prostu cię nienawidzę
i vice versa

kiedy wszystko co ludzkie
jest obce naszym dłoniom

01.06.2019

nie za krótko nie za długo

spotykamy się co miesiąc i nigdy nie trwa to dłużej niż
pół godziny ale bezruch siedzenia przed lustrem
rozciąga sekundy w minuty 


skracamy baczki? myślę o wygnaniu arian z rzeczypospolitej
dano im trzy lata a potem skrócono czas do dwóch
trzeba pojechać do biblioteki narodowej zebrać źródła
do artykułu na wczoraj 


zostawiamy górę? zapomniałem kupić matce kwiaty
na imieniny o! marcysię trzeba wysterylizować 


smukłe palce młode dłonie na mojej głowie 

czuję kołatanie serca od jurnych wrzasków zwierzęcia
w noce bezsenne i czy to zgrubienie namacane w ciemności
pod skórą okaże się rakiem? Tyle sprawozdań muszę
wysłać do następnego piątku 


wreszcie koniec upragniony koniec
młode palce smukłe palce stukają w kasę
o! rachunek dla pana a przecież inne rachunki
leżą na stole od tygodnia razem z ulotkami
wyjętymi z pocztowej skrzynki 


niech mi pani powie ile kosztuje rozwiązanie
wszystkich sznurowadeł i sczyszczenie mojej
karty z druku do samej białości

niedziela, 28 kwietnia 2019

*** (ile będzie... )

ile będzie piękna w skaczących
kroplach górskiego strumienia
odbijających świt leniwy
niczym starość kota

co się ostanie z brzydoty zużytej
podpaski która zapchała
toaletę obok poczekalni
gabinetu doktora K.

gdy odejdą ludzie wzruszeni
porankami w górach
a bezmyślne kobiety przestaną
chodzić do lekarzy

środa, 24 kwietnia 2019

*** (odkąd... )

odkąd jesteś jedna i za
razem dwie
zakrywam cię kocem dokładniej
senną bardziej
śpiącą
was zakrywam

rumianek słodzony miodem
częściej ci parzę
wam

ostrożną bądź teraz
jak ostrożny będę ja

zwinnym ruchem odwracam talerzyk
pozwalam skapywać esencji do
celu rozparzenia jak parzą dojrzewają
moje dni obecne

wrzące myśli o
odpowiedzialności wpadając do
euforii
kapka po kapce
dla was dojrzewają a
ona jest też częścią
mnie
i już ma imię

wtorek, 26 marca 2019

rozwiązać koniec z końcem

myślał że jakoś to będzie
dumny i prosty z wężem
ogrodowym przed prawie
spłaconym domem

tej dwójki dzieci nie zrobił
przy zgaszonym świetle
ale pokonały go czas i wstyd
gdy w kale ujrzał krew

oczy kobiety wysiadającej
na przystanku przy krzyżach
wypłowiały odkąd nie zjada
jej ogórkowej i schabowego

nie zabiera pilota
od telewizora

*** (może czuwa w substancji słojów... )

może czuwa w substancji słojów
drzewa ściętego na nowy przekład
z języków oryginalnych

w pokruszeniu bułki dla świętego
ducha przez świetnego ducha
przy peronie drugim torze trzecim

może jest figlarnym blond-kosmykiem
dziewczyny pochylonej nad książką
w bibliotece uniwersyteckiej

albo nawet matematycznym wzorem
chaotycznych poruszeń kawki żerującej
na trawniku przed domem

ale nigdy nie będzie wyrazem w zdaniu
odkształcaniem naiwności
ani swarzącą argumentacją teologów

niedziela, 24 lutego 2019

bankomaty na rozstajach

bomby wodorowe nie nadleciały
z zachodu na wschód
ani ze wschodu na zachód

dostaliście trochę czasu

pod chińską choinką
kładziecie sobie książki
napisane przez celebrytów
bez matury

dobrowolna niewola wliczona w abonament
za czterdzieści dziewięć złotych z groszami

z jadalni porobiliście speluny
gdzie zamiast piwa
popijacie szczyny
co roku zarzynacie miliony coraz grubszych świń
ale w wędlinie jest więcej wody
niż mięsa

z sypialni zrobiliście burdele
z centrów handlowych - kościoły
z dawnych kościołów - stragany
ze szpitali - kostnice
a babeczki na katafalkach mają lepszy makijaż
niż za życia

dostaliście trochę czasu
dla siebie
ale nie jesteście lepsi od ludzi
którzy sto lat temu
podpisywali się krzyżykiem

wtorek, 19 lutego 2019

sensu stryczko

w obowiązki służbowe wpisali mu
walenie głową w ścianę
więc przychodził codziennie
o siódmej trzydzieści
zdejmował czapkę
i walił głową
w ścianę
do piętnastej trzydzieści
dzień w dzień
przez dwanaście miesięcy
w roku
razy dziewięć
aż pękła głowa
a kawałki mózgu wpadły do
kawy jego
następcy

meteorie

regularna struktura
koi niepokój od wieków
ale wezmę kilof by rozbić górę
dla samego odsłonięcia horyzontu
nawet jeśli krzyże na powrót
staną się liniami prostopadłymi

sobota, 9 lutego 2019

*** (skończył się papier... )

skończył się papier na listy miłosne
nie pachną za mleczną szybką
te bukiety nieodrosłe od ziemi

bezkształtni w niedoczasie
rozsyłam rozsyłasz dostajemy
nowoczesną  pocztą kwiatową

barwne pikselozy bez kształtu
bez czasu