Nawet dziś, gdy błogie słońce gładzi
kocie łby na pustym placu,
dobre ucho chwyta kroki od Płockiej,
od pustych, rozbitych chałup.
W parnym południu bieleje przysadzisty
mur nad pustym placem, ale za torem
już ciemnieją w deszczu chabrowe
bławaty i karmazynowy chałat maków.
Gdyby mogły te nieświadome cienie,
z westchnieniem by zbiegły do słońca,
ale ponieważ nad stacyjnym szczytem
znów szaleje burza, rozrywając niebo,
muszą pójść jak dawniej,
prosto do szlachtuza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz