środa, 20 stycznia 2021

*** (Z tamtych dni...)

Z tamtych dni zapamiętałem nabrzmiałe
ciepło, powolnie zróżowiałe w półmroku,
wysunięte spod czarnych, koronkowych
pajęczynek (wcale nie było ci zimno).

I mocną kawę, ale taką z fusami. Potem
zapytałaś, co to jest cerinthoides. Może
nakarm kota, niech nie skrobie w drzwi.

Z walizką wsuniętą pod łóżko udaliśmy,
że znamy już odpowiedzi
na pozostałe pytania

halucynogenny świt słomiano wdowi

Wyglądam przez okno, trwa proces budzenia:
odpalmiają się klony, kasztanowce, pospolicieje
rozsupłany świergot spapuziałych szczygłów.

Jak jaskrawo wyzłociły się w oczach złocienie
przed domem - tak czuć saharyjskie piaski
pod munsztukiem, zdeptane kopytami wielbłąda
(tamtej karawany na pewno nie dogonię).

Szukając kartki, którą wczoraj zostawiłaś na stole,
wypijam dwie szklanki wody. Ktoś wsunął świstek
pod słoik lipowego miodu (całkiem skrystalizował).
W lodówce Salve regina, mater misericordiae, vita!
wciąż stoi nietknięty browar.