Wyglądam przez okno, trwa proces budzenia:
odpalmiają się klony, kasztanowce, pospolicieje
rozsupłany świergot spapuziałych szczygłów.
Jak jaskrawo wyzłociły się w oczach złocienie
przed domem - tak czuć saharyjskie piaski
pod munsztukiem, zdeptane kopytami wielbłąda
(tamtej karawany na pewno nie dogonię).
Szukając kartki, którą wczoraj zostawiłaś na stole,
wypijam dwie szklanki wody. Ktoś wsunął świstek
pod słoik lipowego miodu (całkiem skrystalizował).
W lodówce Salve regina, mater misericordiae, vita!
wciąż stoi nietknięty browar.
środa, 20 stycznia 2021
halucynogenny świt słomiano wdowi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz