Natalii
przez otwarte okiennice
snuł się kreolski śpiew
z ognikiem oliwnej lampy
pod srebrnym filigranem
płynęliśmy w transie
żarliwy houngan i uległa ofiarnica
czciciele lubieżnej Ezili
wieczorne bębny ścichły
w zaułku stromej uliczki
gdy frykcyjnym rytuałem
zapamiętałą ekstazą
żgaliśmy czułe rozkołysanie
umilkło uliczne canto
opadłaś cicha jak lalka
z wonnym anyżem
wanilią we włosach
i sama bogini odeszła zmęczona
unosząc nas w dłoni
I 2018
poniedziałek, 8 stycznia 2018
niedziela, 7 stycznia 2018
*** (już barwne krople krzepną na wąsach...)
już barwne krople krzepną na wąsach
wlokąc gnuśne pomruki
już mała rączka drgnęła pod ostrzem
i szara płochość złowiona
posnęli cicho
ona snem pustym
niewinna
i on
mimo uszu spiczastych jak rogi
niewinny
a przecież wziął ją w ramiona
I. 2018
wlokąc gnuśne pomruki
już mała rączka drgnęła pod ostrzem
i szara płochość złowiona
posnęli cicho
ona snem pustym
niewinna
i on
mimo uszu spiczastych jak rogi
niewinny
a przecież wziął ją w ramiona
I. 2018
piątek, 5 stycznia 2018
*** (jak trzewia prośnej świni...)
zamiast listu
jak trzewia prośnej świni
rzuconej za mur chlewni
karmicielki bezpańskich psów
brzemienni odrazą
będziecie schorzałym pokarmem umysłu
wychodzę z kręgu
świt przecina piwniczne okienko
jedyny świadek
zadzierzgnięcia marnej puenty
I 2018
jak trzewia prośnej świni
rzuconej za mur chlewni
karmicielki bezpańskich psów
brzemienni odrazą
będziecie schorzałym pokarmem umysłu
wychodzę z kręgu
świt przecina piwniczne okienko
jedyny świadek
zadzierzgnięcia marnej puenty
I 2018
Subskrybuj:
Posty (Atom)