Teraz. Magdalenka i cierpki smak
taniej czarnej; poranek w oknach
odbija anonimowych przeżuwaczy.
Wczoraj - zwędrowało z nas, odeszło
w świt otrzepany z onirycznych narośli:
spod wykuszy wydumanych w ciemności,
ze światła gazowych latarni, z fasad
gotyckich, pinakli i zapachu cynamonu.
A pani młode dłonie nasuwały pończochę
na nogę manekina. Pani pierwsza skinęła
głową, subtelnie poprawiła czarny kosmyk,
dyskretnie spojrzała na zegarek.
Pani nazwała bugenwille
przy naszym stoliczku.
Zostawiłaś, pani, niemożliwy powidok
w witrynie sklepowej. I może jeszcze
posmak po taniej, po czarnej.
sobota, 16 listopada 2019
Zapis w cegłach
Nawet dziś, gdy błogie słońce gładzi
kocie łby na pustym placu,
dobre ucho chwyta kroki od Płockiej,
od pustych, rozbitych chałup.
W parnym południu bieleje przysadzisty
mur nad pustym placem, ale za torem
już ciemnieją w deszczu chabrowe
bławaty i karmazynowy chałat maków.
Gdyby mogły te nieświadome cienie,
z westchnieniem by zbiegły do słońca,
ale ponieważ nad stacyjnym szczytem
znów szaleje burza, rozrywając niebo,
muszą pójść jak dawniej,
prosto do szlachtuza
kocie łby na pustym placu,
dobre ucho chwyta kroki od Płockiej,
od pustych, rozbitych chałup.
W parnym południu bieleje przysadzisty
mur nad pustym placem, ale za torem
już ciemnieją w deszczu chabrowe
bławaty i karmazynowy chałat maków.
Gdyby mogły te nieświadome cienie,
z westchnieniem by zbiegły do słońca,
ale ponieważ nad stacyjnym szczytem
znów szaleje burza, rozrywając niebo,
muszą pójść jak dawniej,
prosto do szlachtuza
Subskrybuj:
Posty (Atom)