czwartek, 14 września 2017

epitafium dla przydrożnego ścierwa

ja - haruspik
wsuwam szuflę
między szklisty wzrok
i awaryjny pas jego
Via Crucis

nieproszony dar wysiąka z nozdrzy -
ożywcze wonie lasu

poprawiam kombinezon roboczy
nie poganiajcie!
(nam trzeba ciszy)

zesztywniała łapa -
radosna pogoń za zającem

gruba sierść -
mokry dreszcz późnej jesieni

przetrącony kark miedziany -
ciepły język matki

nie poganiajcie!
(nam trzeba skupienia)

wizja krzepnie
w rozmazanym fluidzie
takiż ożywia nogę
której zabrakło refleksu
takiż wypełnia rękę
rzucającą lisa na przyczepę

poniedziałek, 11 września 2017

sklepowej z niebieskimi oczami

kiedy szedłem do spożywczaka
po marchew
seler
pietruszkę
ćwiartkę z kurczaka
i piwo
mijałem ludzi idących do kościoła

ponurzy
a najsmutniejsze były dzieci

kiedy wracałem ze spożywczaka
z marchwią
selerem
pietruszką
ćwiartką z kurczaka
piwem
bułkami
i waflem czekoladowym
mijałem ludzi wychodzących z kościoła

ponurzy
poza grupą plotkujących pań

a teraz zgadnij
co robiłem przez godzinę

przekaz medianimiczny

nie trzeba parafiny
skoro sprzedałeś moje książki
do antykwariatu

po co świeczki
jeśli wyrzuciłeś spodnie
z łatą na kolanie

daruj sobie kwiaty
Antoś wspina się na drzewo
nie wiedząc kto je zasadził

nadal przychodzą rachunki
za prąd i gaz
ale adresat zmieniony

zrób coś dla mnie
nie rozbij kubka z moim imieniem
i zamiast odmawiać różaniec
odmów sobie wódki

wiem - niepotrzebne żale
taka kolej rzeczy
może czas uleczy rany
po obu stronach