jesteśmy podpisami
rozrzuconymi po urzędach
zatartym śladem na ulicy
nigdy nienazwanej naszą godnością
zamknęliśmy albumy
zapchane zdjęciami średniowiecznych katedr
pamiątkami z dwutygodniowych miejsc
w których tak naprawdę
nigdy nie byliśmy
ciągle jeżdżą autobusy
a następcy przecierają tapicerki
przygarbionymi plecami
stępieni i cisi
bardziej zmęczeni przed robotą
niż po niej
rozdarte doby
spisały nam życiorys
skryty za zszarzałym półuśmiechem
niemodną fryzurą
na tle lastrykowego partactwa
XII 2017
wtorek, 19 grudnia 2017
środa, 6 grudnia 2017
drogi święty Mikołaju
w tym roku byłem grzeczny
nauczony doświadczeniem
w miskę zbierałem piasek
przesypany przez palce
(choć list mój piszę
po kielichu)
przed śmiertelnikami
zakryto boskie tajemnice
ale święci wiedzą
więc nie chcę prezentów
lecz odpowiedzi
na kilka pytań o najlepszy
z możliwych światów
czemu chwila nieuwagi
wylewa miesiące płaczu?
skąd śmierć w zaułkach
bożego narodzenia?
dlaczego matki tracą
niedoszłych autorów
naiwnych epistołów?
po co
na przekór niewierze
wciąż oczekuję jutra
i kocham żywe kwiaty?
6 XII 2017
nauczony doświadczeniem
w miskę zbierałem piasek
przesypany przez palce
(choć list mój piszę
po kielichu)
przed śmiertelnikami
zakryto boskie tajemnice
ale święci wiedzą
więc nie chcę prezentów
lecz odpowiedzi
na kilka pytań o najlepszy
z możliwych światów
czemu chwila nieuwagi
wylewa miesiące płaczu?
skąd śmierć w zaułkach
bożego narodzenia?
dlaczego matki tracą
niedoszłych autorów
naiwnych epistołów?
po co
na przekór niewierze
wciąż oczekuję jutra
i kocham żywe kwiaty?
6 XII 2017
piątek, 1 grudnia 2017
pierwszego listopada
schodzę z drzewa
ubieram się ciepło
długie włosy pod czapką
kasuję bilet w 517
zastanawia mnie
kto z pasażerów zagrałby w kości
o kurtkę z Chińskiej Republiki Ludowej
wysiadam
nerwowe szukanie miejsc na parkingu
wata cukrowa przy bramie
modlitwy w posmrodzie bigosu i gorzały
przebaczam handlarzom kradzionych wiązanek
nad dłońmi oplecionymi różańcem
pora wracać
zdejmując buty
spoglądam na stopy
farba schodzi mi z nóg
od pocałunków starych kobiet
XII 2017
ubieram się ciepło
długie włosy pod czapką
kasuję bilet w 517
zastanawia mnie
kto z pasażerów zagrałby w kości
o kurtkę z Chińskiej Republiki Ludowej
wysiadam
nerwowe szukanie miejsc na parkingu
wata cukrowa przy bramie
modlitwy w posmrodzie bigosu i gorzały
przebaczam handlarzom kradzionych wiązanek
nad dłońmi oplecionymi różańcem
pora wracać
zdejmując buty
spoglądam na stopy
farba schodzi mi z nóg
od pocałunków starych kobiet
XII 2017
Blake w psychiatryku
gdy traciłem grunt pod nogami
(wraz z nogami)
w najczarniejszej nocy
prysły na moją postać
pierwsze boże iskry
z kosmicznego oceanu
płynęły fale żaru
z gorąca biła radość
z euforii - znowuż blask
otrzymałem kaganek od Pana
aby iść przez pokątne szepty
niewidomych od urodzenia
odtąd przez szkła duchowe
oglądałem światy
lecz szydercy mawiali:
rozsądek mu się zmrużył
od nadmiaru światła
zakażmy słowikom śpiewu!
białe kitle
kazały trzymać lampę pod korcem
litery recept zabijały ducha
aż pchnięty zgryzotą
znów rozpadłem się w ciemność
XII 2017
(wraz z nogami)
w najczarniejszej nocy
prysły na moją postać
pierwsze boże iskry
z kosmicznego oceanu
płynęły fale żaru
z gorąca biła radość
z euforii - znowuż blask
otrzymałem kaganek od Pana
aby iść przez pokątne szepty
niewidomych od urodzenia
odtąd przez szkła duchowe
oglądałem światy
lecz szydercy mawiali:
rozsądek mu się zmrużył
od nadmiaru światła
zakażmy słowikom śpiewu!
białe kitle
kazały trzymać lampę pod korcem
litery recept zabijały ducha
aż pchnięty zgryzotą
znów rozpadłem się w ciemność
XII 2017
środa, 22 listopada 2017
topola
nie wiedziały kto ją zasadził
ani kiedy
co wieczór siadały na tych samych gałęziach
a rankiem odlatywały
każde w swoją stronę
stary złodziej Krukowiecki
pan czarnopióry
pomieszkiwał na najwyższym piętrze
obok dziupli z ukrytymi błyskotkami
tłuścioch Gawroński
dumny mistrz utylizacji
zajmował środkową gałąź
i krakał odurzony oparem padliny
państwo Kawczyńscy
nie doczekawszy się piskląt
siedzieli na najniższej gałązce
wsłuchani w bicie swych serduszek
ptaki nie domyślały się
że małe światy
giną w warkocie piły spalinowej
XI 2017
ani kiedy
co wieczór siadały na tych samych gałęziach
a rankiem odlatywały
każde w swoją stronę
stary złodziej Krukowiecki
pan czarnopióry
pomieszkiwał na najwyższym piętrze
obok dziupli z ukrytymi błyskotkami
tłuścioch Gawroński
dumny mistrz utylizacji
zajmował środkową gałąź
i krakał odurzony oparem padliny
państwo Kawczyńscy
nie doczekawszy się piskląt
siedzieli na najniższej gałązce
wsłuchani w bicie swych serduszek
ptaki nie domyślały się
że małe światy
giną w warkocie piły spalinowej
XI 2017
czwartek, 14 września 2017
epitafium dla przydrożnego ścierwa
ja - haruspik
wsuwam szuflę
między szklisty wzrok
i awaryjny pas jego
Via Crucis
nieproszony dar wysiąka z nozdrzy -
ożywcze wonie lasu
poprawiam kombinezon roboczy
nie poganiajcie!
(nam trzeba ciszy)
zesztywniała łapa -
radosna pogoń za zającem
gruba sierść -
mokry dreszcz późnej jesieni
przetrącony kark miedziany -
ciepły język matki
nie poganiajcie!
(nam trzeba skupienia)
wizja krzepnie
w rozmazanym fluidzie
takiż ożywia nogę
której zabrakło refleksu
takiż wypełnia rękę
rzucającą lisa na przyczepę
wsuwam szuflę
między szklisty wzrok
i awaryjny pas jego
Via Crucis
nieproszony dar wysiąka z nozdrzy -
ożywcze wonie lasu
poprawiam kombinezon roboczy
nie poganiajcie!
(nam trzeba ciszy)
zesztywniała łapa -
radosna pogoń za zającem
gruba sierść -
mokry dreszcz późnej jesieni
przetrącony kark miedziany -
ciepły język matki
nie poganiajcie!
(nam trzeba skupienia)
wizja krzepnie
w rozmazanym fluidzie
takiż ożywia nogę
której zabrakło refleksu
takiż wypełnia rękę
rzucającą lisa na przyczepę
poniedziałek, 11 września 2017
sklepowej z niebieskimi oczami
kiedy szedłem do spożywczaka
po marchew
seler
pietruszkę
ćwiartkę z kurczaka
i piwo
mijałem ludzi idących do kościoła
ponurzy
a najsmutniejsze były dzieci
kiedy wracałem ze spożywczaka
z marchwią
selerem
pietruszką
ćwiartką z kurczaka
piwem
bułkami
i waflem czekoladowym
mijałem ludzi wychodzących z kościoła
ponurzy
poza grupą plotkujących pań
a teraz zgadnij
co robiłem przez godzinę
po marchew
seler
pietruszkę
ćwiartkę z kurczaka
i piwo
mijałem ludzi idących do kościoła
ponurzy
a najsmutniejsze były dzieci
kiedy wracałem ze spożywczaka
z marchwią
selerem
pietruszką
ćwiartką z kurczaka
piwem
bułkami
i waflem czekoladowym
mijałem ludzi wychodzących z kościoła
ponurzy
poza grupą plotkujących pań
a teraz zgadnij
co robiłem przez godzinę
przekaz medianimiczny
nie trzeba parafiny
skoro sprzedałeś moje książki
do antykwariatu
po co świeczki
jeśli wyrzuciłeś spodnie
z łatą na kolanie
daruj sobie kwiaty
Antoś wspina się na drzewo
nie wiedząc kto je zasadził
nadal przychodzą rachunki
za prąd i gaz
ale adresat zmieniony
zrób coś dla mnie
nie rozbij kubka z moim imieniem
i zamiast odmawiać różaniec
odmów sobie wódki
wiem - niepotrzebne żale
taka kolej rzeczy
może czas uleczy rany
po obu stronach
skoro sprzedałeś moje książki
do antykwariatu
po co świeczki
jeśli wyrzuciłeś spodnie
z łatą na kolanie
daruj sobie kwiaty
Antoś wspina się na drzewo
nie wiedząc kto je zasadził
nadal przychodzą rachunki
za prąd i gaz
ale adresat zmieniony
zrób coś dla mnie
nie rozbij kubka z moim imieniem
i zamiast odmawiać różaniec
odmów sobie wódki
wiem - niepotrzebne żale
taka kolej rzeczy
może czas uleczy rany
po obu stronach
sobota, 5 sierpnia 2017
pszczoły
demiurgiczna namiętność
zamieszkała we wrzoścach
wlana w metamorfozy
zbudziła kapłanki i rozrodziła
ich siostry
statyka bycia spadła w domenę ilości
zajęta liczbą
dzieliła przestrzeń
liczyła czas
strzępiła brzęczące płatki
zmętniła przeźrocza tęczowym poblaskiem
trzydziestego trzeciego słońca
kapłanki nie wracały
odliczone i oderwane
biegały niespokojne
z ostatnim koszem złotego piasku
zamieszkała we wrzoścach
wlana w metamorfozy
zbudziła kapłanki i rozrodziła
ich siostry
statyka bycia spadła w domenę ilości
zajęta liczbą
dzieliła przestrzeń
liczyła czas
strzępiła brzęczące płatki
zmętniła przeźrocza tęczowym poblaskiem
trzydziestego trzeciego słońca
kapłanki nie wracały
odliczone i oderwane
biegały niespokojne
z ostatnim koszem złotego piasku
wtorek, 1 sierpnia 2017
sen genewskiego kaznodziei
był król-kat
tłum
i gorejący argument teologii
kacerski kapelusz poniosło
w gęstniejącą ciszę
dojrzewającą napuchłym
bezczynnym buntem
z tłumu wyszedł chłopiec
grzebał patykiem w grubym popiele
i znalazł kapelusz
a pod nim diament
chłopiec dorósł
diamentem ciął twarde skorupy
lecz sam został królem
i skarb mu szkarłatniał zamknięty w koronie
choć jaśniejący dla ludu
- transsubstancjacja w rubinowy powróz
VII 2017
tłum
i gorejący argument teologii
kacerski kapelusz poniosło
w gęstniejącą ciszę
dojrzewającą napuchłym
bezczynnym buntem
z tłumu wyszedł chłopiec
grzebał patykiem w grubym popiele
i znalazł kapelusz
a pod nim diament
chłopiec dorósł
diamentem ciął twarde skorupy
lecz sam został królem
i skarb mu szkarłatniał zamknięty w koronie
choć jaśniejący dla ludu
- transsubstancjacja w rubinowy powróz
VII 2017
czwartek, 4 maja 2017
aksjologia bez pojęć
w połatanie międzygatunkowej dziury
samotną postać na ścieżce
tęskną wdzięczność
skrzypienie zamykanej furtki
wplótł się dylemat
czy uczynek dobry
bo miły Bogu
czy Bogu miły
bo dobry
niech rozstrzygnie
syte milczenie
rudo-białej bezdomności
V. 2017
samotną postać na ścieżce
tęskną wdzięczność
skrzypienie zamykanej furtki
wplótł się dylemat
czy uczynek dobry
bo miły Bogu
czy Bogu miły
bo dobry
niech rozstrzygnie
syte milczenie
rudo-białej bezdomności
V. 2017
wizyta
weszła między duchy
eteryczne formy
zaklęte w twardych powłokach
materializacji
chwyt za grzbiet
rozkaz przywołania
oto są
ponownie wśród żywych
grzeją się w rękach medium
niemi odzyskują mowę
i słowa już wypowiedziane
bo myśl upadła w materię
ciągle powtarzać się będzie
w kołowrocie wiecznych wywoływań
05.2017
eteryczne formy
zaklęte w twardych powłokach
materializacji
chwyt za grzbiet
rozkaz przywołania
oto są
ponownie wśród żywych
grzeją się w rękach medium
niemi odzyskują mowę
i słowa już wypowiedziane
bo myśl upadła w materię
ciągle powtarzać się będzie
w kołowrocie wiecznych wywoływań
05.2017
piątek, 28 kwietnia 2017
pogranicznik
rzucono mnie w cień
bym rozporządzał własnością
i godnie liczył pulsowanie
ale oddaję insygnia
rozogniony w refleksie
jarzeniowej jutrzni nieznanego
milczę pod doświadczoną obojętnością
strażnika dwóch planet
nie widząc ust przesłoniętych maską
należę do siebie
ale kąsany balsamem bezradnego Asklepiosa
legnę pod piórem pamięci
ile atramentu staje
15.04.2017
bym rozporządzał własnością
i godnie liczył pulsowanie
ale oddaję insygnia
rozogniony w refleksie
jarzeniowej jutrzni nieznanego
milczę pod doświadczoną obojętnością
strażnika dwóch planet
nie widząc ust przesłoniętych maską
należę do siebie
ale kąsany balsamem bezradnego Asklepiosa
legnę pod piórem pamięci
ile atramentu staje
15.04.2017
środa, 22 marca 2017
narzeczona
potknęłam się
na schodach
wracając do mieszkania
z jedynym kluczem
na stopniu
gdzie pocałowałeś mnie
po raz pierwszy
od występu
do występku
i z powrotem
potknęłam się
prawie upadłam
2017
wracając do mieszkania
z jedynym kluczem
na stopniu
gdzie pocałowałeś mnie
po raz pierwszy
od występu
do występku
i z powrotem
potknęłam się
prawie upadłam
2017
poniedziałek, 20 marca 2017
miażdżąca recenzja wiersza o pszczole i koniczynie
spijam nektar
z wtórnych metafor
podcinam gałąź
z cuchnącym kwieciem
drwię
z szybszego bicia serca
upajam się
widokiem twoich pryszczy
chichoczę
gdy myśl uderza w mózg
2017
z wtórnych metafor
podcinam gałąź
z cuchnącym kwieciem
drwię
z szybszego bicia serca
upajam się
widokiem twoich pryszczy
chichoczę
gdy myśl uderza w mózg
2017
do profesora
opowiadałeś o bergsonie
i zastanawiałem się
czy ważniejsza jest ruchomość
czy nieruchomość
opowiadałeś o berkeley'u
i zastanawiałem się
czy ważniejszy jest umysł
czy materia
ale przestałem ci ufać
gdy opowiedziałeś
ten sam dowcip
na kolejnym wykładzie
2015
i zastanawiałem się
czy ważniejsza jest ruchomość
czy nieruchomość
opowiadałeś o berkeley'u
i zastanawiałem się
czy ważniejszy jest umysł
czy materia
ale przestałem ci ufać
gdy opowiedziałeś
ten sam dowcip
na kolejnym wykładzie
2015
szukałem
na nabożeństwie
u ewangelików
było podobnie
jak na mszy
u katolików
uśmiechnięty pastor
uścisnął moją dłoń
na pożegnanie
co mi się spodobało
zaprosił mnie
na herbatę
i ciastka
ale odmówiłem
bo
na nabożeństwie
u ewangelików
było podobnie
jak na mszy
u katolików
2015
u ewangelików
było podobnie
jak na mszy
u katolików
uśmiechnięty pastor
uścisnął moją dłoń
na pożegnanie
co mi się spodobało
zaprosił mnie
na herbatę
i ciastka
ale odmówiłem
bo
na nabożeństwie
u ewangelików
było podobnie
jak na mszy
u katolików
2015
*** (obudziło mnie światło)
obudziło mnie światło
przyjechało pogotowie
policja
wynieśli go na noszach
wysuszonego jak śliwka
nekrologu nie było
przy śmietniku
spotkałem sąsiadkę
wyrzucała choinkę
powiedziała
że nikt nie czuł smrodu
bo miał otwarte okna
w mieszkaniu
2015
przyjechało pogotowie
policja
wynieśli go na noszach
wysuszonego jak śliwka
nekrologu nie było
przy śmietniku
spotkałem sąsiadkę
wyrzucała choinkę
powiedziała
że nikt nie czuł smrodu
bo miał otwarte okna
w mieszkaniu
jednonogi gołębiu
jednonogi gołębiu
na stacji
warszawa śródmieście
nie lubię jak stroszysz pióra
w kałuży
ale lubię tego dziadka
co pokruszył bułkę
mimo tabliczki
"Nie karmić gołębi"
i nie lubię boga
bo zdechniesz
odfruń już
bo kiedy cię nie ma
łatwiej sobie wmówić
że umrzesz
2015
na stacji
warszawa śródmieście
nie lubię jak stroszysz pióra
w kałuży
ale lubię tego dziadka
co pokruszył bułkę
mimo tabliczki
"Nie karmić gołębi"
i nie lubię boga
bo zdechniesz
odfruń już
bo kiedy cię nie ma
łatwiej sobie wmówić
że umrzesz
2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)