piątek, 18 października 2019

*** (Pogwałcone wieko... )

Pogwałcone wieko i spróchniałe deski
bielały w snopie latarki elektrycznej,
kiedy rabuś przykucnięty w stęchliźnie
rozbierał kości ze złotych pierścieni.

Blisko do wschodu, więc drżał na szczurze
wędrówki, mimo woli nadając znaczenia
pokątnym chrobotaniom, szybko ścinał
złocone hafty, obrywał okucia aż do chwili

gdy postronki zerwało zgrzytanie od bramy,
tak nagle, że upadł na sześcioboczną blachę,
a choć obce kroki już rozbrzmiewały przy portalu

kamiennym, jeszcze światłem omiótł cynę
otrzepaną z kurzu i krzyknął ujrzawszy
swój portret trumienny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz