wtorek, 23 marca 2021

Szuflady

Wciąż żyje twoja wiecznie zmartwiona matka,
robi nam kanapki: na wierzch kładzie plasterki
świeżego ogórka, posypuje solą. Za oknem
burczy traktor, bruździ wzgórze, kirkut majaczy.
Między paznokciami gigantycznego trupa dzieci
grają w siatkówkę. Stoją dwa rowery i drewniana
buda – statek piracki.

A ja nic nie poradzę na tabliczkę mnożenia,
i że nie zdasz do następnej klasy. Na obróbkę
skrawaniem, nowe słowa, smak wódki, twarze
zmienione nie do poznania, na ojca też
nic nie poradzę.

Więc będą: twoje cześć, moje dzień dobry, nowa
matka, inne mieszkania, znów pobrużdżona włóka.
Otwarte oczy, pęknie skorupa, założę spodnie i odwiozę
syna do przedszkola. Może sobie zaparzę kawę, z linii
memuaru spadnie linoskoczek. Innym razem
poszukam cię w sieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz